Podróż Z Ziemi Ognistej przez Patagonie i Andy do Santiago
Podczas kilkugodzinnej przerwy w podrozy lotniczej na koniec swiata - do Ushuaia, spowodowanej miedzyladowaniem w Buenos Aires, odbylismy wycieczke po stolicy Argentyny odwiedzajac m.in. centrum z budynkiem parlamentu, siedzibe prezydenta oraz slynny cmentarz La Recoleta.
W ponizszym fotoreportazu bede zamieszczal stopniowo zdjecia z mojej podrozy po Argentynie i Chile, ktora odbylem na poczatku 2006 roku.Po krotkim miedzyladowaniu w Buenos-Aires trasa tej trzytygodniowej podrozy grupowej prowadzila droga ladowa z Ziemii Ognistej poprzez nie konczaca sie pampe patagonska i chilijsko-argentynskie Andy az do Santiago de Chile.Podroz odbywalismy tzw. "hotelem na kólkach" (Rotel), tzn. przebudowana na autobus ciezarówka mercedesa z przyczepa, w ktorej mieszcza sie miejsca noclegowe. Dla jednych jest to "jezdzacy sarkofag", dla innych bardzo interesujaca forma podrózowania. Faktem jest, ze te malutkie nisze do noclegowania nie sa wiele wieksze od sarkofagow :-), ale w koncu tam sie tylko spi, a z drugiej strony zaleta takiego podrózowania jest to, ze jest sie niezaleznym od bazy hotelowej na trasie podrozy. Tak wiec nocowalismy np. na pustkowiach Patagonii, w warunkach, gdzie wiejace tutaj niezwykle silne wiatry nie pozwolilyby na postawienie zadnego namiotu. Kuchnia polowa mieszczaca sie w tym pojezdzie umozliwia zaopatrzenie calej grupy. W sumie atmosfera takiego podrózowania jest bardzo fajna i spotyka sie tu ludzi, którzy juz caly swiat objechali "Rotelem". Pózniej dodam tutaj tez zdjecia pokazujace ten pojazd :-)
Ladowa podroz rozpoczela sie w Ushuaia na Ziemii Ognistej, w najdalej na poludnie polozonym miescie na swiecie. Co prawda niektorzy uwazaja, ze chilijskie Puerto Williams po drugiej stronie Kanalu Beagle jest najbardziej poludniowym miastem, ale jest ono wlasciwie jedynie baza wojskowa.
Ushuaia wita nas malutkim lotniskiem polozonym na wysepce w Kanale Beagle oraz typowa deszczowa i wietrzna pogoda. Ale od czasu do czasu pojawie sie i slonce. Do deszczu i szczegolnie do bardzo ostrego wiatru bedziemy sie musieli w nastepnych dniach jeszcze przyzwyczaic...
Podczas pobytu w Ushuaia odbywamy m.in. wycieczke statkiem po Kanale Ushuaia, docierajac do samotnej malowniczej latarni w kanale oraz odwiedzajac kolonie fok i roznych ptakow.
Po pobycie w Ushuaia udajemy sie na polnoc Ziemi Ognistej, w kierunku wschodniego wybrzeza wyspy. Po drodze mijamy szczyty konczacego sie tutaj lancucha Andów i dwa duze jeziora. Okolo poludnia docieramy do samotnej plazy na wybrzezu Atlantyku. Troche pózniej odwiedzamy misje salezjanska Mision Salesiana Monsenor Jose Fagnano i zwiedzamy znajdujace sie w niej ciekawe muzeum.
Po przekroczeniu rzeki Rio Grande zblizamy sie do granicy argentynsko-chilijskiej, ktora przebiega z polnocy na poludnie przez Ziemie Ognista.
Po przekroczeniu granicy znajdujacej sie w szczerym polu zblizamy sie do miejsca przewidzianego na nasz pierwszy nocleg z dala od miejskiej cywilizacji.
Miejsce to wita nas wielkimi kaluzami wody. Krotko przed naszym przyjazdem mocno padalo i z lak potworzyly sie male jeziorka. Miejscowi powiedzieli nam, ze tak intensywnych opadow, jak ostatnio, wczesniej w tym rejonie nie bylo...
Nastepnego dnia kontynujemy podroz na polnoc wyspy, docierajac przed poludniem do Ciesniny Magellana.
Po drodze wzdluz pólnocnego wybrzeza Ciesniny Magellana mijamy m.in. dwa stare wraki statków (parowiec "Amadeo", 1893-1932, i zaglowiec "Ambassador") oraz duza opuszczona hacjende Estancia San Gregorio z 1876 roku. Punta Arenas na brzegu Ciesniny Magellana to najwieksze chilijskie miasto w poludniowej Patagonii (ok. 117 tys. mieszkancow). Swoja swietnosc przezywalo ono w czasach tzw. "owczych baronów", kiedy to Chile bylo centrum handlu welna. Z tego okresu pochodza liczne luksusowe budowle w miescie. Imponujace sa rowniez niektre grobowce i nagrobki na cmentarzu miejskim, ktory uchodzi za najpiekniejszy w Ameryce Poludniowej. Swiadczo one jednoznacznie o bogactwie tych zmarlych. Interesujace jest rowniez muzeum salezjanskie.
Z Punta Arenas udajemy sie na pólnoc jadac przez region zwany Ultima Esperanza czyli kraina ostatniej nadzieji. Tak ten rejon tez wyglada: bezgeaniczne stepy, laki uslane polnymi kwiatami, od czasu do czasu powyginane przez wiatr i porosniete gestymi porostami drzewa, stada owiec, drogowskazy do odleglych estancji.
Po drodze zatrzymujemy sie w miasteczku Puerto Natales (stolicy prowincji "Ultima Esperanza") polozonym nad dlugim fjordem Pacyfiku.
Po poludniu jedziemy dalej przez miasteczko Cerro Castillo i dalej po szutrowych drogach w kierunku slynnego Parku Narodowego Torres del Paine. Po drodze napotykamy kolejne guanakos. Przed zachodem slonca docieramy na pole campingowe polozone malowniczo w Parku Narodowym nad jeziorem Pehoe
w pieknym Parku Narodowym Torres del Paine spedzamy czas na wedrowkach po malowniczo polozonych sciezkach górskich. Park ten zalicza sie do najwiekszych atrakcji w Chile, i o slusznosci tego przekonuje sie na wlasne oczy podziwiajac piekne krajobrazy, ktore ukazuja sie naszym oczom podczas wedrowek. Pierwsza czesc zdjec ilustruje m.in. wedrowke do wodospadu Salto Grande pomiedzy jeziorami Lago Pehoé i Lago Nordenskjöld i dalej wzdluz Lago Nordenskjöld az do podnóza szczytów Cuernos del Paine (Mirador Cuernos)
Po pobycie w fascynujacym Parku Narodowym Torres del Paine oczekuje nas juz wkrótce kolejna wielka atrakcja, tym razem znowu w Argentynie. W tym celu wracamy znana juz nam droga do Cerro Castillo, gdzie przekraczamy na szutrowej drodze granice chilijsko-argentynska. Jedziemy dalej na wschód przez wschodniopatagonska równine - jest to surowa, bezdrzewna plaszczyzna, porosnieta tylko trawami i niskimi roslinami. Po przerwie obiadowej w osadzie La Esperanca kierujemy sie na pólnocny-wschód i jedziemy nadal przez nie ulegajacy zmianom krajobraz stepowy. Wczesnym popoludniem dojezdzamy do miasteczka El Calafate, polozonego na poludniowym brzegu jeziora Lago Argentino i bedacego glówna baza wypadowa do Parku Narodowego Los Glaciares. Jego glówna atrakcja jest duze jezioro Lago Argentino, do którego splywa kilka bardzo atrakcyjnych lodowców.
Pierwszym lodowcem, który "zaliczamy" nastepnego dnia, jest slynny lodowiec Perito Moreno, majacy okolo 60 km dlugosci, który jako jeden z nielicznych lodowców na swiecie nadal rosnie. Okolo 5 km szerokie czolo wulkanu przesuwa sie z szybkoscia okolo 1 metra na dzien. Spacerujac wzdluz czola tego ok. 60 m wysokiego lodowca slychac ciagle trzestrzenie i zgrzytanie wewnatrz mas lodowych i od czasu do czasu widac odlamujace sie kawalki lodu wpadajace z hukiem do jeziora. Przy odrobinie szczescia mozna tez zobaczyc jak kilkunasto- czy nawet kilkudziesieciometrowe slupy lodowe przewracaja sie do wody, wywolujac wielkie fale. Mozna tutaj stac calymi godzinami i przygladac sie tym niezwyklym zjawiskom.
A raz na kilka lat zdarza sie tutaj fascynujacy spektakl, na który "poluja" naukowcy, filmowcy i turysci z calego swiata. Otóz gdy sciana czola wulkanu osiagnie w pewnym miejscu bliski tutaj przeciwlegly brzeg jeziora lód lodowca przegradza jezioro na dwie czesci. Przeplywajacy tutaj prad rzeczny powoduje spietrzenie wody po jednej stronie jeziora i jej silny napór na masy lodowe. Napór pradu powoduje z biegiem czasu, ze lodowiec zostaje wydrazony i po pewnym czasie tworzy sie taki most lodowy (wtedy dochodzi znowu do polaczenia sie obu czesci jeziora). Mostek ten staje sie z biegiem czasu coraz cienszy, az w pewnym momencie zawala sie spektakularnie wywolujac kilkudziesieciometrowe fale i fontanny wodne.
Nam nie bylo niestety dane zobaczyc tego zjawiska, ale dwa miesiace po naszym pobycie doszlo do kolejnego zawalenia sie lodowego mostu....
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
zaglądam do Twojego profili, zaglądam i nic (w sensie nowych podróży), próbuję dodać do Twojego profilu komentarz i też nic, więc zaglądam ponownie do wspaniałych lodowców i pozdrawiam
-
Taka podróż to moje wielkie marzenie! tylko pozazdrościć :)!
-
mea culpa :-)
-
Marek jak rozumiesz skrót cdn? (ha,ha)
-
dziekuje i zapraszam ponownie :)
-
piekna podroz i sliczne widoki--musze tu jeszcze kiedys zajrzec
-
super wyprawa, szkoda że to tak daleko
-
Gratuluję pięknej wyprawy. Zdjęcia piękności. Brawo!
Czy w Torres del Paine wybrałeś 10 dniową pętlę z namiotem czy też krótszą 'W'?
Pozdrawiam
Piotr -
dzieki za mile slowa. Brakuje tutaj jeszcze wielu zdjec z mojej podrozy: m.in. dalsze lodowce, argentynska pampa, Carretera Austral w Chile, wyspa Chiloe, wulkany itd. Ale moze uda mi sie wkleic jeszcze jakies dalsze zdjecia przed Twoja podroza
-
Gratulacje za swietna wyprawe! Swietne zdjecia, a niektore ujecia sa porazajace, wielkosc natury, piekno, dynamizm... kurcze jak Patagonia potrafi przewrocic w glowie. Od kilku lat planue wyjazd i nie ciagle cos stawalo na drodze, wczoraj jednak kupilem bilet na grudzien 2011 i nie moge sie juz doczekac. Chile i Argentyna, jeszcze tylko 10 miesiecy!!!!!
-
:):)
-
Obejrzę więc na razie Torres del Paine :)
A jak dorzucisz zdjęcia, to na pewno wrócę, zresztą....
zawsze wracam do zatrzymanych w kadrze pięknych miejsc :)
-
Niestety Argentyny nie zdazylem jeszcze ukonczyc, a Chile to zupelnie w poczatkach ;-))
Ale mysle, ze kiedys uzupelnie jeszcze ta podroz (m.in. o malownicze zdjecia pampy argentynskiej, cz o piekne chilijskie wulkany) i mam nadzieje, ze wtedy znowu tu wrocisz... :-) -
Zmieniając nieco trasę Twojej podróży " zaliczyłam " Argentynę :)
( to słowo "zaliczyłam " niezbyt ładnie brzmi,ale akurat jakieś inne nie przychodzi
mi na myśl )
Bardzo podobały mi się..... Buenos Aires i Ushuaia :)
Przemknęłam stepem patagońskim......bezkresnym,odludnym i na całe szczęście
miłym oku......margerytkowym ;) Gdyby nie te kwiaty, to........ ;)
A lodowiec Perito Moreno - nic dodać,nic ująć - to ogrom wrażeń w wyobraźni :)
Przede mną jeszcze.... Twoje zdjęciowe Chile :)
Styczniową,, zmienną pogodowo nocą łączę pozdrowienia z K. :)
-
właśnie wróciłam z dalekiej podróży z mocnym postanowieniem ... wrócę tam.... w końcu dziś jest najlepszy dzień na robienie postanowień :)
-
aż mnie ssie...
-
Marku, nie wiem czy dożyję, żeby zobaczyć tak odległe i piękne miejsca ale dzięki twoim relacjom i zdjęciom wiem, że istnieją i choć przez szklany ekran monitora mogę z nimi obcować i nacieszyć oczy tym naturalnym pięknem. Gratuluję i pozdrawiam, jednocześnie życząc spełniania podróżniczych marzeń w Nowym 2011 Roku. Wszystkiego dobrego.
-
super wyprawa
-
Piekne zdjecia :) tylko pozazdroscic podrózy.. :) Pozdrowionka.
-
Spektakl, choć bez dźwięku, niezwykły.
-
lodowca zazdroszczę, super fotki
-
dziękuję Marku, raj dla moich oczu, po miniaturkach widzę, że pięknie, tylko Kolumber nie chce ich otwierać, ale wrócę tu, pozdrawiam
-
to co z tym lodowcem? Zobaczymy?
-
Mapew, wrażeń mnóstwo. Mocnych. Czekam na ciąg dalszy.
-
...coś jeszcze sobie zostawię...
-
Niesamowita podróż, Marku! A zdjęcia lodowców narobiły apetytu na ciąg dalszy, więc uprasza się o kolejne dania dla oczu :)
-
Gdzies na swiata skrajach - lezy Ushuaia.
By ci ja opisac, moj drogi kolego, powiem ze ma cos z Sopotu, cos z Zakopanego ;-)
Dzieki za zyczliwe slowo.
Ja tam bylem - zima tego roku - w lutym.
To co zrobilo na mnie najwieksze wrazenie - to podobienstwo flory - brzozy, lubiny, rumianki.
A, no i jeszcze spotkanie z polskim jachtem na Koncu Swiata - przy Przyladku Horn! -
ta Patagonia mnie urzekła :D
-
dobre :-)
-
..a oto podkład muzyczny do Twej podróży:
http://timiq.wrzuta.pl/audio/6yH1SQOXQLg/jan_kaczmarek_-_los_andes_cordillera
ot takie skojarzenie... -
Ja Marku poczekam na całość, ale fajnie że wrzucasz tą podróż - mam ogromny sentyment do Patagonii i chętnie powspominam :-)
-
Rewelacja!!! Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.
-
przez Polske tez jada :-)
Dalsze zdjecia rotela dodam w nastepnych odcinkach -
...zdjęcia "rotelowej" przyczepy widziałem po raz pierwszy lata temu w "Młodym Techniku", ciekaw jestem Twoich...
...samą przyczepę też kiedyś widziałem i to nawet w Łodzi... -
No, tym razem to Ty mnie zaskoczyles!!
-
Pooglądałam, poczytałam. Czekam na więcej :)
-
Chile super, czekam na rozwinięcie skrótu "cdn", Argentyna musi poczekać
-
Póki co poczytałam, naplusowałałam i czekam na więcej. Piękna jest ta Patagonia, w wielu miejscach jeszcze taka dziewicza.
Lodowiec niesamowity.
Pozdrawiam-)